Wspomnienia absolwenta ks. Czesława Drężka, odczytane przez autora po Mszy Świętej w dniu 25 czerwca 2016 r. w czasie XI Zjazdu Absolwentów.
Jestem absolwentem Technikum Rolniczo-Łąkarskiego w Lidzbarku Warmińskim. Maturę zdałem w 1959 roku. Pamiętam, jak z moją koleżanką, Stasią Drężek, przyjechaliśmy na egzaminy. Była to moja pierwsza podróż z dalekiego Myszyńca w daleki mazurski świat. Gdy szliśmy z dworca kolejowego do szkoły, jakiś chuligan uderzył Stasię kamieniem w głowę, ze strachu chcieliśmy wracać z powrotem do domu, jednak po chwili namysłu zrezygnowaliśmy z tego zamiaru. Egzaminy poszły mi dobrze i po 1.IX rozpocząłem naukę w Technikum. Nauka w szkole nie sprawiała mi żadnych trudności. Z takich trudności zapamiętałem sobie ręczne rozsiewanie azotniaku, który wżerał się w nos, w oczy i uszy tak, że nie mogąc się domyć, chodziliśmy jak demoludy z kosmosu. Drugie zdarzenie – to kiedy jechałem „żeleźniakiem” wioząc mleko do internatu. Koło od wozu spadło mi do głębokiego rowu. Udało mi się wydobyć z tego rowu dzięki uprzejmości i pomocy życzliwych przechodniów. Jednak w trakcie tej czynności ubrudziłem sobie wełniane rękawice, które kilka dni wcześniej przysłała mi moja mama. Ponieważ nie nadawały się już do użytku, dlatego trochę sobie popłakałem i wszystko wróciło do normy. Mimo różnych trudności zadowolony byłem z nauki w lidzbarskiej szkole. Wydawało mi się, że Lidzbark jest najpiękniejszym na świecie miastem, co do dzisiaj żartobliwie powtarzam.
W lidzbarskim kościele św. Apostołów Piotra i Pawła zrodziła się w moim sercu myśl, że muszę zostać księdzem. Przez 3 lata w najgłębszej tajemnicy uczęszczałem na lekcje łachy do ks. Adolfa Jaszczyka. Koledzy szpiegowali, gdzie chodzę, ale chcąc zmylić przeciwnika, szedłem wciąż innymi krętymi drogami i nie udało im się to szpiegostwo. Pewnego razu w czasie nauki własnej, biegłem do kościoła. Na ulicy natknąłem się na dyrektora Wierzbickiego, który odebrał mi za to stypendium na 3 miesiące. Kiedy później dowiedział się, że biegłem do kościoła na różaniec, cofnął mi tę karę i już do końca szkoły stypendium miałem zagwarantowane. Osobą, która mogła wówczas przeczuwać, jakie mam zamiary, był prawdopodobnie tylko profesor Wierzbicki, z którym spotykałem się w każdą niedzielę na Mszy Świętej o godzinie 7 rano. Kiedy po maturze dowiedział się, że idę do Seminarium, prosił mnie abym go często odwiedzał. Prośbę spełniłem i kontaktowałem się z nim już jako ksiądz. Byłem również na jego pogrzebie.
3.IV, tuż przed maturą, kiedy moi koledzy i koleżanki pojechali sadzić las, skłamałem, że chciałbym w tym czasie odwiedzić moją chorą mamę. W rzeczywistości razem z ks. Adolfem pojechałem do Olsztyna, w celu złożenia podania do Seminarium. Ks. Biskup Tomasz Wilczyński przyjął moje podanie i przyjął mnie do Seminarium.
Chciałbym dodać, że Technikum Rolniczo-Łąkarskie, które ukończyłem 57 lat temu w moim ukochanym Lidzbarku Warmińskim, przydało się w moim kapłańskim życiu, po-nieważ przez wiele lat byłem Diecezjalnym Duszpasterzem Rolników. Cieszę się, że do dnia dzisiejszego utrzymuję kontakt z moimi profesorami Eugenią i Apolinarym Zapisek. 13.VI.2016 roku minęło już 51 lat od moich kapłańskich święceń. W moim kapłaństwie czuję się bardzo szczęśliwy. Wiele przeżyłem, ale Lidzbark Warmiński zawsze jest biski mojemu sercu.
Dziękuję Panu Bogu, że mogę uczestniczyć w uroczystościach 70-lecia mojej szkoły oraz odprawić Mszę Świętą dla profesorów i absolwentów Rolniczaka. Po 50 latach kapłańskiej pracy przeszedłem na zasłużoną emeryturę. Mieszkam przy Sanktuarium Chrystusa Miłosiernego w Zielonce Pasłęckiej. Gdyby ktokolwiek chciał odwiedzić moją „pustelnię”, serdecznie zapraszam.
Z błogosławieństwem kapłańskim
ks. kanonik Czesław
( w oryginale własnoręczny podpis )